Piękne krajobrazy przesuwały się szybko za oknem pociągu. Harry, Ron i Hermiona siedzieli we trójkę w przedziale i cieszyli się swoim towarzystwem. Chłopcy dyskutowali o Quidditch'u, a brązowowłosa Gryfonka siedziała z nosem w książce. Dziewczyna co jakiś czas podnosiła głowę, by spojrzeć za okno. Uczniowie siedzący w tym przedziale przygotowywali się do rozpoczęcia nauki na szóstym roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. W pewnym momencie drzwi rozwarły się z głośnym hukiem i do przedziału wpadła roześmiana jedyna siostra Rona.
-Hej- powiedziała, starając się zachować powagę widząc
karcące spojrzenie brata -Jak mija Wam podróż?- spytała, siadając obok
Hermiony.
-Dobrze, było całkiem spokojnie- odpowiedziała jej starsza
Gryfonka zła, że Ruda przerwała jej czytanie.
-Hej, Ginny właśnie omawiamy nową taktykę naszej drużyny!-
zawołał Ron, trochę zbyt entuzjastycznie jak na gust Hermiony. Dziewczyna
bowiem ciągle nie potrafiła zrozumieć, co takiego ekscytującego może być w
wiszeniu na miotle kilkanaście stóp nad ziemią tylko po to, by złapać jakąś
małą piłeczkę. Szanowała jednak ich pasję i cieszyła się razem z nimi, gdy
Harry został kapitanem drużyny Gryfonów, jednakże nie miała ochoty uczestniczyć
w ich rozmowach na temat tej gry, dlatego rzuciła w ich stronę krótkie:
-Wychodzę do toalety, zaraz wracam- i nie czekając na ich
odpowiedź wyszła z przedziału. Nie chciała siedzieć w środku, bo wiedziała,
że podczas rozmów tej trójki i tak nie będzie w stanie skupić się na czytaniu.
Po chwili wahania stanęła przy oknie, które znajdowało się na końcu pociągu.
Było otwarte, więc wiatr owiewał jej twarz i targał włosy. Jej wzrok przesuwał
się po mijanych obiektach, a myśli błądziły wkoło przyszłych lekcji i nowych
wyzwań jakie postawi przed nią życie.
W pewnej chwili drzwi przedziału obok którego stała
otworzyły się i wyszedł przez nie wysoki chłopak. Nie byle jaki, tylko pewnie
blondwłosy Ślizgon, którego sam widok działał na Hermionę jak płachta na byka.
-O proszę, nasza mała szlamcia jest tutaj sama?- powiedział
chłopak, rozglądając się teatralnie na boki.
-Ja w przeciwieństwie do Ciebie, Malfoy, nie muszę cały czas
ciągnąć za sobą obstawy- powiedziała i jak najszybciej odeszła w stronę swojego
przedziału.
Chłopak stał jeszcze przed chwilą w tym samym miejscu co
wcześniej, co Gryfonka
zauważyła i postanowiła wykorzystać.
-Tym razem jeden do zera dla szlamy, Malfoy- powiedziała jeszcze
dziewczyna, nim zniknęła za drzwiami.
W przedziale powitała ją spokojniejsza atmosfera niż ta, z
którą ich zostawiła . Chłopcy prawie leżeli na swoich miejscach zjadając już
ostatnie Czekoladowe Żaby, a Ginny przewracała strony „Nastoletniej Czarownicy”.
-Ooo, wróciłaś Mionko- powiedział Ron, wrzucając sobie do
ust już ostatnią żabę.
-Mam nadzieję, że posprzątacie ten bałagan- powiedziała
Hermiona, spoglądając na wysoki stos różnorodnych papierków po słodyczach.
Harry i Ron tylko uśmiechnęli się do siebie, a dziewczyna w
tym czasie usiadła na swoim wcześniejszym miejscu i sięgnęła po książkę. Nie
nacieszyła się jednak ciszą zbyt długo, bo już po chwili Ginny prawie na niej
leżała.
-Zobacz, Hermionko!- powiedziała, podsuwając jej pod nos
gazetę. -Po prostu muszę, muszę kupić tą sukienkę! Za to ta czarna byłaby wprost
idealna dla Ciebie!
-Niewątpliwie- powiedziała Hermiona, delikatnie strącając z
siebie Ginevrę. -Ja jednak nie potrzebuję sukienki. Zresztą Ginny, spójrz na tą
cenę, jest jak z kosmosu!
-Ale Hermionooo- powiedziała Ruda, jednocześnie wieszając
się starszej Gryfonce na ramieniu.
-Nie- odpowiedziała jej przyjaciółka, starając się być asertywna. -Naprawdę nie mam potrzeby kupowania
sukienki, nie mam pojęcie, gdzie będę mogła ją założyć.
-Chyba, że na bal- wtrącił Ron, a widząc zszokowaną minę
Hermiony westchnął przeciągle i dodał:
-Bal Bożonarodzeniowy, wszyscy Gryfoni już o nim mówią.
Gdybyś choć na chwilę oderwała się od tych książek..- niestety, nie dokończył, bo w jego stronę poleciała wielostronicowa
książka, którą Granger wcześniej czytała.
Hermiona, Ginny i Harry wybuchnęli śmiechem, a po chwili
dołączył się do nich Ron. Gest Hermiony zakończył rozmowę o balu i sukienkach i
przywrócił ich myśli na tory dotyczące szkoły w przypadku Hermiony i
Quidditch’a w przypadku pozostałej trójki.
Przedział Ślizgonów był pełen ludzi, co nie powinno nikogo
dziwić biorąc pod uwagę to, że znajdowało się z nim dwóch najprzystojniejszych
chłopaków w Hogwarcie.
Draco siedział na miejscu koło okna, naprzeciwko swojego
najlepszego przyjaciela- Blaise’a, znanego też jako Diabeł.
Obok niego siedziała Pansy Parkinson, którą systematycznie
od siebie odpychał- ta jednak, niezrażona wciąż się do niego przytulała. Blaise
chichotał cicho widząc nieudolne starania kolegi. W pewnej chwili postanowił,
że czas pomóc przyjacielowi.
-Pansy? Wiesz, nie chciałbym Wam psuć tej romantycznej
chwili, ale makijaż Ci się rozmazał..- na jego słowa Parkinson przyłożyła rękę
do ust, jakby chciała ukryć szok, a następnie
krzycząc do Malfoy’a, że za chwilę wróci, jak najszybciej wyszła z
przedziału.
Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi Draco przybił z Blaise’m
piątkę.
-Myślałem, że już nigdy się nie odczepi- powiedział młody
Malfoy i przyłożył ręce do twarzy.
Pozostał chwilę w takiej pozycji, a następnie rzucił w
stronę Blaise’a:
-Chodź stąd- i to wystarczyło Zabini’emu, by wiedzieć, że
jego przyjaciel chce z nim pogadać.
Wyszli na korytarz i jak najszybciej ruszyli w stronę przeciwną
do tej, w której znajdowały się toalety, by przypadkiem nie spotkać panny
Parkinson. Zatrzymali się przy końcu korytarza, przy przedziale do którego
drzwi były zasłonięte zasłonami.
-Co Cię trapi, bracie?- spytał Blaise, patrząc na Dracona,
który zapatrzony był w okno.
Zabini znał go jednak na tyle, by wiedzieć, że jego głowę
zaprząta obecnie zupełnie coś innego, niż krajobrazy za oknem. Malfoy przyłożył
na chwilę czoło do szyby, a następnie obrócił się szybko w stronę Blaise’a.
-Nie mam pojęcia, jak się za to zabrać, nie mam pojęcia co
zrobić- powiedział cicho chłopak- Jeszcze nie jesteśmy w Hogwarcie a ja już
boję się tego, co stanie się, gdy nie podołam zadaniu.. – pokręcił głową i
odwrócił twarz od przyjaciela.
Blaise chciał go pocieszyć, ale wiedział, że nic nie może
obiecać. Znał misję zleconą młodemu Malfoy’owi i znał też konsekwencje jej nie
wypełnienia.
-Draco, wiesz przecież, że zawsze możesz liczyć na moją
pomoc, niezależnie do wszystkiego- odpowiedział równie cicho Diabeł.
Jego przyjaciel odpowiedział mu jedynie trochę wymuszonym
uśmiechem i ponownie zapatrzył się na mijane krajobrazy.
W pewnej chwili zasłony przedziału, obok którego stali się
rozsunęły, a zaraz za nimi to stało się z drzwiami. Ukazała się w nich zgrabna
dziewczyna o tycjanowskich włosach. Obrzuciła ich tylko wściekłym spojrzeniem i
odeszła, odprowadzana spojrzeniem dwóch Ślizgonów.
Po chwili z tego samego przedziału wyszedł chłopak w
czarnych włosach, okularach i z błyskawicą na czole. Gdy tylko zauważył
chłopaków spojrzał na nich wściekłym wzrokiem, a dłonie zacisnął w pięści.
-Lepiej już chodźmy, Diable, najpierw wyszła Wiewióra, teraz
Potter, może zaraz na horyzoncie pojawi się szlama- powiedział blondwłosy
chłopak z chytrym uśmiechem na twarzy, a następnie ruszył w stronę swojego
przedziału.
Blaise, zadowolony, że humor jego kolegi pojawił się choć
trochę ruszył za nim. Nim jednak zniknął za drzwiami powiedział do Dracona, ale
tak by usłyszał to Potter:
-Niby Ruda i siostra Weasley’a, ale gdyby tak zamknąć oczy
to w niektórych sprawach może być całkiem niezła..
Na słowa przyjaciela Malfoy wybuchnął śmiechem, a sam Zabini
szybko schował się w przedziale, by przypadkiem nie dosięgnęło go żadne
zaklęcie Harry’ego.
Do końca podróży w przedziale Ślizgonów panowała radosna
atmosfera.
1. Rona, nie Ron'a
OdpowiedzUsuń2. o Quidditchu, nie Quidditch
3. "-Wychodzę do toalety, zaraz wracam- i nie czekając na ich odpowiedź wyszła z przedziału. Nie chciała siedzieć w przedziale, bo wiedziała[...]" lepiej:Wychodzę do toalety, zaraz wracam- i nie czekając na ich odpowiedź wyszła z przedziału. Nie chciała siedzieć z nimi, bo wiedziała[...]
4. "-Hej- powiedziała, starając się zachować powagę widząc karcące spojrzenie brata. Jak mija Wam podróż?- spytała, siadając obok Hermiony."- przed jak powinien być myślnik.
5. I to chyba tyle z błędów, które mi się rzuciły w oczy. Poza tym masz fajny styl pisania. Ten rozdział mnie zaciekawił. Czekam na więcej. :) ~E
Jestem Ci bardzo, bardzo wdzięczna za rady, za poprawki- postaram się więcej uwagi poświęcać tekstowi, by unikać takich błędów ;)
UsuńDziękuję za pochwałę i mam nadzieję, że następne rozdziały Cię nie zawiodą.
Pozdrawiam serdecznie ;)
Przywiązałam się do tego kochanego i słodkiego Draco z "Karuzeli uczuć" :) Ale w sumie wolę jak akcja dzieje się w szkole, więc mimo, że dopiero jest to pierwszy rozdział, czuję, że Twoje opowiadanie będzie mi się podobać :) Błędów się nie doszukiwałam. Cieszę się, że Cię zmowytywował mój komentarz i dodałaś rozdział :D
OdpowiedzUsuń~A.