piątek, 1 listopada 2013

Zakazana miłość XIV


„Ten, kto cieszy się z samotności, musi być albo dziką bestią, albo bogiem.”


Podejmowanie decyzji, które mogą zaważyć na naszym życiu nigdy nie jest łatwe. Taka decyzja wymaga przemyślenia w spokoju, czasu- tego brakowało Harry’emu, gdy siedząc przed ogniskiem bawił się swoją różdżką i rozmyślał. Obok niego, z głową opartą na jego ramieniu siedziała Hermiona, a naprzeciw nich Draco, wpatrując się w las lekko nieobecnym wzrokiem.
Na kolanach Gryfonki leżała książka, którą dostali od Założycieli Hogwartu i która zawierała informacje o Mgłach, które- jak dowiedzieli się z kart tej księgi- w przeszłości nie były zjawiskiem rzadkim, jednak ludzie nie wiedzieli, jak z nimi walczyć.
Panna Granger przypomniała sobie, że czytała kiedyś o Mgłach, ale jedynym, co zapamiętała było to, że Mgły zniknęły nagle około roku 1500. Co takiego się stało, dlaczego zniknęły, ale przede wszystkim- dlaczego tak nagle wróciły- na te pytania nie udało im się odnaleźć odpowiedzi.
W głowie trójki uczniów trwała walka myśli, bijatyka której żadna z nich nie wygrywała.
-Niedługo będzie północ-wyszeptała Hermiona, spoglądając na księżyc i ułożenie gwiazd.
-Jeśli uda nam się wrócić, przyłożę się do nauki astronomii- mruknął Draco, czym wywołał na twarzy Granger lekki uśmiech.
-Czyli nie ryzykujemy?- spytał Harry- Nie próbujemy wydrapać na wrotach Hogwartu napisu „pomocy”- dodał, wracając myślami do jednej z ich propozycji, kiedy omawiali sposoby skontaktowania się z ludźmi z ich czasów.
-Brakuje Ci ryzyka, Potter?- spytał Malfoy, wykrzywiając usta w ironicznym uśmiechu.
-Ustaliliśmy coś, Harry- wtrąciła Gryfonka, nie chcąc dopuścić do kłótni między chłopakami- Wracamy do domu. Już niedługo tam będziemy. Żadnego ryzykowania, że ktoś nas tu nakryje. Żadnego rozmyślania o pozostaniu tutaj, koniec z tym! Wracamy do domu. Do domu, Harry.
-Nie wiesz, czy uda nam się wrócić, Miona.
-Wrócimy, Harry! Kto, jeśli nie my? Przecież to my rozwiązaliśmy zagadkę Kamienia Filozoficznego, to Tobie udało się powstrzymać Sam-Wiesz-Kogo. Na drugim roku to właśnie Ty uratowałeś Ginny i pokonałeś bazyliszka w Komnacie Tajemnic, na trzecim..- zawahała się, spoglądając na Malfoy’a- Dobrze wiesz, co stało się wtedy. Czwarty rok? Czara Ognia, Turniej Trójmagiczny, ponowne starcie z Sam-Wiesz-Kim, piąty rok, Departament Tajemnic i..
-Tak wiem. Dokładnie pamiętam, co wydarzyło się w Departamencie Tajemnic- wtrącił, głosem przesączonym bólem i goryczą.
-Przepraszam Harry- powiedziała dziewczyna, ale w jej głosie pozostała słyszalna zaciętość i zdecydowanie- Jednak sam musisz przyznać, że to czego udało Ci się dokonać przewyższa dokonania innych czarodziei. I jeśli komuś ma się coś udać, to będziesz to Ty, Złoty Chłopcze.
Słysząc jej ostatnie słowa chłopak uśmiechnął się lekko, a później ją przytulił.
Draco, siedzący w pewnym oddaleniu od nich, odwrócił wzrok.
Ciężko mu było pogodzić się z tym, o czym właśnie w tamtej chwili pomyślał- a mianowicie tym, że chciałby mieć kogoś, do którego mógłby się przytulić. Od tak, bez słów.


 Kilka godzin wcześniej, w innym świecie…


-Szukasz tu czegoś, Wiewiórko?- spytała Pansy Parkinson, która zastała Ginny przed wejściem do Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
Za Parkinson stało trzech Ślizgonów, z czego dwóch z nich- Crabbe i Goyle- spoglądało na swoją koleżankę z domu zaciekawieni, co może zrobić swojemu, bądź co bądź, wrogowi. Trzeci towarzysz Ślizgonki, Blaise Zabini, nie zwracając uwagi na swoich kolegów, z widocznym zainteresowaniem wpatrywał się w Gryfonkę.
-Zabini, profesor McGonagall Cię wzywa do siebie- powiedziała, zwracając się do czarnoskórego chłopaka, ignorując kompletnie stojącą przed nią dziewczynę.
Po tych słowach odwróciła się na pięcie i odeszła, nie oglądając się za siebie. Blaise wzruszył jeszcze tylko ramionami i ruszył za nią.
Gryfonka słysząc, że idzie za nią, przyspieszyła kroku, a następnie skręciła nagle, wchodząc do opuszczonej, ale przestronnej i dobrze oświetlonej sali.
Gdy chłopak wszedł tam za nią, od razu poczuł, że jego różdżka wylatuje mu z kieszeni, a już chwilę później wbija mu się w gardło, trzymana przez drżącą rękę rudowłosej dziewczyny.
-Myślałeś, że możesz się mną bawić, Zabini?- spytała cicho, nie chcąc by chłopak usłyszał jej drżący głos.
Bała się, ale postanowiła dokończyć to, co zaczęła.
-Myślałeś, że będę bezczynnie czekać, aż w końcu mnie zabijesz?- chłopak czuł, jak różdżka dziewczyny coraz boleśniej wbija mu się w gardło, a jednocześnie zdążył zauważyć, jak jej oczy wypełniają się łzami.
-Nie wiem, o czym mówisz- wychrypiał.
-Co takiego mi robiłeś? To był Imperius, tak?
-Zabierz tą różdżkę- powiedział ledwo dosłyszalnie i zaniósł się kaszlem.
-I jak się z tym czujesz? Jak czujesz się ze świadomością, że Twoje życie zależy tylko ode mnie?- powiedziała równie cicho, jak on. Dłoń, którą zaciskała na różdżce drgała jej coraz bardziej, ale nie cofnęła ręki.
-Nic mi nie zrobisz-odpowiedział jej, a na jego twarz wpłynął ironiczny uśmieszek.
-Nie wiesz, co jestem w stanie zrobić, nic o mnie nie wiesz- odparła na to, mocniej przyciskając mu różdżkę do gardła, co sprawiło, że chłopak nie mógł się już odzywać.
Chwilę później Ginny upadła na ziemię, a jej różdżka potoczyła się pod ścianę. Blaise odchrząknął kilka razy, głośno przełknął ślinę, a następnie, wyprzedzając zdumioną dziewczynę, sięgnął po jej różdżkę.
-Oj Weasley, jeszcze wiele musisz się nauczyć- powiedział, spoglądając na nią z góry- Accio, różdżka Weasley!
Sekundę później stał nad nią, trzymając w dłoniach dwie różdżki.
-Czyżby role się odwróciły?- spytał z diabelskim uśmiechem, wpatrując się w przerażoną twarz małej Gryfonki.
Dziewczyna wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę, a następnie przymknęła oczy.
-Co chcesz mi zrobić?- spytała go cichym, płaczliwym głosem.
Gdy nie usłyszała odpowiedzi podniosła powieki, a wtedy zauważyłam wyciągniętą w jej stronę rękę chłopaka.
-Chcę, żebyś ze mną porozmawiała- odparł poważnym tonem, a gdy dziewczyna przyjęła jego dłoń, pomógł jej wstać.
Gdy już stała na nogach, nadal lekko drżących, spojrzała mu wyzywająco w oczy.
-Nie wiem, o czym chcesz ze mną rozmawiać- powiedziała, po czym spuściła wzrok, nie mogąc wytrzymać kontaktu wzrokowego z tym właśnie chłopakiem.
-Chcę odpowiedzieć na Twoje pytania. Chociaż nie mogę. Chcę, byś mnie zrozumiała, choć wiem, że nie zrozumiesz. Chciałbym, żebyś mu uwierzyła.. Zaufała.
-Zaufać Tobie? Dlaczego miałabym Ci zaufać?- spytała go, celując w niego oskarżycielsko palcem.
Nie odpowiedział.
-Tak myślałam- powiedziała, po czym odwróciła się i wyszła z sali, pozostawiając chłopaka samego.
Idąc ciemnym korytarzem zaciskała pięści, jednocześnie przeklinając się w myślach za to, że nic nie udało jej się wyjaśnić.
Nie wiedziała, że Blaise w tej chwili robił dokładnie to samo.


 Kilka godzin później, kilkadziesiąt lat wcześniej…


-Wiem, że to nie nasz pierwszy raz…
-Zabrzmiało dwuznacznie, Potter- powiedział Draco, jednak jego mina świadczyła o tym, że w tej chwili nie jest skory do żartów.
-Nie pierwszy raz będziemy podróżować tymi Mgłami- poprawił się Harry, jakby niezrażony wtrąceniem Malfoy’a- Ale cholernie się boję.
-Damy radę, Harry- powiedziała szeptem Hermiona ściskając mocno jego dłoń.
-Kto, jak nie my?- spytał Wybraniec, wywołując na twarzy przyjaciółki uśmiech.
-Mam ochotę stąd zwiać, więc zróbmy to szybko, zanim moje myśli przerodzą się w czyny- odezwał się Malfoy, a jego współtowarzysze pokiwali głowami.
-Teraz albo nigdy- szepnęła w pewnym momencie Gryfonka i cała trójką, trzymając się za ręce, wyszła naprzeciw Czarnym Mgłom, które po chwili ich pochłonęły.