Stojąc na Wieży Astronomicznej z zamkniętymi oczyma
zastanawiałam się, co tutaj robię i dlaczego się tu znalazłam, choć doskonale
znałam odpowiedzi na te pytania. Krople deszczu niszczyły moją misternie
układaną fryzurę a następnie spływały po twarzy, by po kilku chwilach
całkowicie zmyć makijaż, nad którym moja przyjaciółka tak długo pracowała.
Ciemnozielona suknia, którą miałam na sobie nadawała się już tylko do
wyrzucenia. Obok mnie leżały buty na wysokich obcasach, które ściągnęłam, by
móc bez przeszkód poruszać się po schodach. Podeszłam do barierki i wychyliłam
się przez nią. Delikatny powiew wiatru owionął moją twarz. Po chwili z moich
oczu zaczęły płynąć łzy, które od dłuższego czasu starałam się powstrzymać. Mieszały się z deszczem i nikt postronny by ich nie zauważył. Ja
jednak je czułam. I chociaż płynęły coraz szybciej i było ich coraz więcej, to
ja jednak nie odczuwałam ulgi. Ból, który czułam wewnątrz siebie nie ustępował.
Wychyliłam się jeszcze bardziej. W oddali majaczyły drzewa Zakazanego Lasu,
dostrzegłam również jednego testrala. Podciągnęłam się wyżej i przerzuciłam
nogi przez barierkę tak, że chwilę później siedziałam na niej, a moje nogi
zwisały kilkanaście stóp nad ziemią. Nie czułam strachu, nie w tym momencie.
Nie mogłam pojąć, co się ze mną stało. Jak mogłam postąpić tak lekkomyślnie?
Wbrew rozsądkowi, wbrew wszystkiemu- wszystkiemu, prócz mojego serca. Zaufałam
komuś, komu nie powinnam była. A on to wykorzystał. Mimo tego, co mi zrobił nie
potrafiłam jednak myśleć o nim negatywnie. Nienawidziłam jedynie samej siebie.
Po chwili poczułam, że deszcze przestał padać, a na niebie
pojawił się księżyc, który rozświetlił lekko błonia. Również i moje oczy
wyschły, a ja przestałam szlochać. Po raz kolejny spojrzałam w dół, a następnie
na księżyc.
Wydawał się być blisko, na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie
oddalony był o miliony lat świetlnych. On był dla mnie jak księżyc. Odległy.
Nie do osiągnięcia. Nie był dla mnie.
Bolało mnie to. Bolała też moja urażona duma. Cierpię, jak
jeszcze nigdy wcześniej. A najgorsze jest to, że sama jestem sobie winna. Był
dla mnie zakazanym owocem, a wiadomo że taki smakuje najlepiej. I tak właśnie
było, ale tylko przez krótki czas.
Kolejne spojrzenie w dół sprawiło, że moje serce zabiło
szybciej. Ciekawe, czy latanie rzeczywiście jest tak fajne, jak zawsze
powtarzali mi Harry i Ron. Oni mówili oczywiście o lataniu na miotle, ale teraz
nie ma to już znaczenia. Czy cokolwiek je ma? Straciłam wszystko, co było mi
drogie, a ból, który teraz odczuwam, staje się nie do zniesienia. Wystarczy
jeden ruch i mogłabym przestać go czuć. Już na zawsze. Czy jestem jednak w
stanie to zrobić?
Hermiona chce popełnić samobójsto! :o
OdpowiedzUsuńrozumiem, że związała się z Draco , ale ten albo się założył o nią, albo niewiem :D
czekam na nastepna notke ;)
Cieszę się, że Cię to zainteresowało i mam nadzieję, że się nie zawiedziesz ;)
UsuńDobry prolog. "Po chwili z moich oczu zaczęły płynąć łzy, które od dłuższego czasu starałam się powstrzymać. Moje łzy mieszały się z deszczem i nikt postronny by ich nie zauważył." Lepiej by brzmiało: po chwili z moich oczu zaczęły płynąć łzy, które od dłuższego czasu starałam się powstrzymać. Mieszały się z deszczem i nikt postronny by ich nie zauważył. Taka mała uwaga. Poza tym jest w porządku. Czekam na rozdział I :) ~E
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, że zwróciłaś na to uwagę, bo sama to przeoczyłam ;)
UsuńNo to szok :O Znając Cię z poprzedniego Twojego opowiadania domyślam się, że na pierwszy rozdział będziemy czekać tak ok. miesiąc, więc dodaje do zakładek i wchodzę tu za ten właśnie okres czasu. :) Pozdrawiam, A.
OdpowiedzUsuńTwój komentarz zmotywował mnie zarówno do napisania nowej notki na tego jak i na mojego poprzedniego bloga, za co jestem Ci bardzo wdzięczna ;) Mam nadzieję, że nowy rozdział przypadnie Ci do gustu.
UsuńRównież pozdrawiam ;))