poniedziałek, 2 września 2013

Zakazana miłość XI

Przepraszam za małe opóźnienie. Rozdział krótki, ale mam nadzieję, że to, co się w nim wydarzy, zrekompensuje Wam jego długość.
Zapraszam serdecznie (:

                                                                   ~*~

„Rozum może nam wskazać, czego trzeba unikać, ale tylko serce mówi nam, co trzeba czynić.”



-Malfoy?- szepnęła Hermiona, podchodząc do chłopaka.
Spojrzał na nią pytająco, odwracając swój wzrok od drzewa.
Patrzyła na niego, a jej wzrok pokazywał, że jest poruszona.
-Musisz coś zobaczyć- gdy to powiedziała, ku jego zaskoczeniu, chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą. Ich buty zapadały się w miękkiej ziemi. Szli, starając się nie wpaść w ogromne kałuże; byli jednak zadowoleni z faktu, że deszcze przestał padać, a burza jakby się oddaliła.
Gdy stanęli za ogromnym, sękatym drzewem, dziewczyna wskazała mu coś dłonią.
Wychylił się ostrożnie, a to, co zobaczył sprawiło, że zaraz się cofnął.
Po krótkim spojrzeniu na dziewczynę, ponownie wyjrzał zza drzewa.
Zdumienie i niepewność ogarniały go oraz bardziej. Nigdy nie spodziewał się takiego widoku. Nie mógł jednak oderwać wzroku od dwójki uczniów, na oko w jego wieku, stojących na środku błoni i obejmujących się. W pewnym momencie mężczyzna odgarnął czule z twarzy kobiety włosy, które zgarnął tam wiatr, a ona zaśmiała się wdzięcznie.
Dla Dracona było to za dużo, dlatego odwrócił się i oparł o drzewo, przy którym stali.
Narcyza i Lucjusz nadal stali, zakochani, zapatrzeni tylko w siebie.
Hermiona również odwróciła od nich wzrok i spojrzała na ich syna.
Stał, oparty o drzewo, z pochyloną głową, przyciskając dłoń do oczu.
-Draco…- zaczęła cicho, ale chłopak od razu jej przerwał.
-Nigdy nie widziałem, by mój ojciec okazywał mamie czułość. Nigdy nie widziałem, by komukolwiek ją okazywał! Matka z roku na rok coraz bardziej upodabnia się do niego. Oboje wyrobili sobie maski, których nigdy nie zdejmują. Zawsze słyszałem, że ich małżeństwo zostało zaaranżowane przez ich rodziny, że było z przymusu. Nigdy nie sądziłem, że oni mogli być tak szczęśliwi.
-Oni na pewno bardzo Cię kochają- zaczęła ponownie Gryfonka, ale wystarczyło jej pełne złości, ale i bólu spojrzenie Malfoy’a, by zamilkła.
Chwilę później chłopak podszedł bliżej i wykonał taki sam gest z odgarnianiem jej włosów, jak Lucjusz. Hermiona rozchyliła wtedy usta, zaskoczona i zawstydzona zachowaniem chłopaka, a wtedy On zrobił coś, czego nigdy by się nie spodziewała.
Zbliżył swoją twarz do jej twarzy, a ona poczuła na ustach jego oddech.
Mimo, że w jej głowie myśli aż huczały, i ciągle coś nakazywało jej się odsunąć, ona stała jak sparaliżowana.
A potem chłopak musnął jej usta swoimi.
Żadne z nich nie przewidziało reakcji swoich ciał. 
On objął ją w talii, a ona wsunęła swoje delikatne dłonie w jego włosy.
Wbrew pozorom jednak nie był to pocałunek romantyczny, pełen miłości.
Każde z nich próbowało poprzez ten pocałunek wyładować swoje emocje.
Mieszały się ze sobą ból, bezradność, tęsknota, brak zrozumienia, akceptacji. Zabrakło jednak tego, co powinno być najważniejsze.
Nie zwracali uwagi na nic, co działo się dookoła nich.
Był to jedyny moment, w którym Gryfonka i Ślizgon tak bardzo się do siebie zbliżyli.
W tamtej chwili obojgu wydawało się, że jeśli to przerwą, to stanie się coś złego.
Potrzebowali się nawzajem.
Dwa przeciwieństwa. Osoby z dwóch różnych światów, o zupełnie różnych poglądach. Ludzie, którzy się nienawidzili, zostali postawieni w sytuacji, w której zupełnie nie potrafili się odnaleźć.
Bo zakazany owoc smakuje najlepiej.
W końcu jednak byli zmuszeni się od siebie oderwać.
Draco natychmiast wytarł usta dłonią i odwrócił się od dziewczyny. Hermiona natomiast wciąż wpatrywała się w chłopaka, przygryzając lekko wargę.
Cisza, która między nimi trwała, potęgowała tylko i wciąż przypomniała o niedawnym pocałunku wrogów.
-Nigdy więcej tego nie rób- warknął Malfoy, z powrotem odwracając się do dziewczyny, a ta odsunęła się ze zbolałą miną, jakby chłopak dał jej w twarz.
-No pewnie! To ja Cię pocałowałam, a oprócz tego siłą zmusiłam Cię, byś oddawał ten  pocałunek!- wykrzyczała mu w twarz, a następnie cofnęła się, wiedząc, że jeśli się nie pohamuje, powie o wiele więcej, niż by chciała.
Draco wpatrywał się w nią, nie wiedząc, co zrobić. Uznał, że lepiej będzie, jeśli teraz zamilknie- nadal byli przecież zdani tylko na siebie.
Zauważył, że dziewczyna wykonała jakiś ruch, a chwilę później na niebie dostrzegł czerwone iskry; takie same, jakie wystrzelił w ich czasach, gdy po raz pierwszy zetknęli się z Czarnymi Mgłami.
Podszedł do niej i chwycił ją za rękę, odwracając dziewczynę w swoją stronę.
-Co Ty wyprawiasz?
-Nie mam zamiaru spędzić w Twoim towarzystwie więcej czasu, niż to konieczne. Zostajemy teraz tutaj. Jeśli Harry jest niedaleko, na pewno dostrzeże iskry, a wtedy nas odnajdzie. Będziemy mogli wtedy wrócić do naszych czasów i uwolnię się od Ciebie raz, na zawsze.


W sali, w której znajdowała się Ginny, było strasznie zimno. Dziewczyna podniosła obolałe ciało i rozejrzała się dookoła. Mimo, że wytężała wzrok, nie udało się jej za dużo zauważyć, bo brudne okna nie przepuszczały wiele światła. Otrzepała zakurzone ubranie i przeczesała włosy palcami, usiłując wypatrzyć coś więcej, niż ogromne pajęczyny i okna, przez które nic nie było widać.
Gdy nic nie wskórała, postanowiła ruszyć się z miejsca. Szła powoli, uważając, by się nie potknąć, z wyciągniętymi przed siebie rękami.
Gdy wyczuła dłonią przed sobą gładką powierzchnię ściany, zaczęła iść wzdłuż niej, próbując odnaleźć drzwi.
Szła spokojnie, oddychając głęboko, raz po raz kichając, bo każdy jej krok wprawiał w ruch drobinki kurzu z podłogi. Nie panikowała, w ogóle starała się nie rozmyślać o tym, co się stało i jak znalazła się w tym miejscu. Próbowała się tylko wydostać, o wszystkim postanowiła rozmyślać później. W duchu dziękowała za starszych braci, wśród których dorastanie ją zahartowało. 
W pewnej chwili pod dłonią poczuła drewnianą strukturę, a następnie udało jej się odnaleźć klamkę.
Nacisnęła ją, a ona, o dziwo, ustąpiła.


Czerwone iskry na ciemnogranatowym niebie jednoznacznie wskazały Harry’emu położenie jego współtowarzyszy.
Wpatrywał się przez dłuższą chwilę w punkt, w którym zauważył iskry, a następnie zaczął przedzierać się przez krzaki. Myśli o tym, że nie trafili do swoich czasów przestały zaprzątać mu głowę. Rozmyślał tylko o swoich rodzicach.
Po piętnastu latach życia bez nich, gdy przyzwyczaił się już do myśli, ze nigdy na własnej skórze nie przekona się, jacy są, dostał od lasu szansę ich poznania.
Zdając sobie sprawę z faktu, że jest to niebezpieczne, ze względu na ich położenie, wciąż zastanawiał się, co zrobić, by Hermiona i Draco zgodzili się zostać w tych czasach na dłużej.
Na dłużej, a może nawet na zawsze- wszystko, tylko po to, by móc żyć ze swoimi rodzicami. Nie myśląc o konsekwencjach, ani o niebezpieczeństwie.


-Zimno jest, szanowny Wybraniec mógłby się pospieszyć- mruczał cicho Draco, przechadzając się po małej polance, by choć trochę się rozgrzać.
Hermiona natomiast przeglądała rzeczy, które znalazła w małej torebce od Założycieli.
Nie odzywali się do siebie, a Gryfonka sprawiała wrażenie, jakby nie zauważała obecności chłopaka.
Bolała ją jej urażona, Gryfońska duma. Czuła się wykorzystana.
Najgorsze w jej mniemaniu był to, że nie przerwała tego pocałunku. Fakt, że oddawała go bardzo zachęcająco jeszcze bardziej ją dołował.
Denerwowała się również tym, że znowu nie wrócili do swoich czasów. Zbłądzili po drodze i wylądowali kilka lat przed swoim narodzeniem.
W jej głowie aż huczało od domysłów.
Dziewczyna chciała wrócić do swoich czasów, do przyjaciół i rodziny, ale wiedziała, że im więcej skoków wykonają, tym bardziej niebezpieczne staje się to dla nich i ich organizmów.
Pozostanie w tych czasach wiązałoby się jednak z poddaniem się, a na to nie mogła przystać.
Bo Gryfoni nigdy się nie poddają.


Mijający ją na korytarzu uczniowie patrzyli podejrzliwie, a niektórzy z politowaniem. Ginny zdawała sobie sprawę, że jej wygląd pozostawia wiele do życzenia, ale nie przejmowała się tym, co inni o niej pomyślą.
Gdy dotarła do portretu Grubej Damy, nagle doznała olśnienia.
-Czy widziała Pani, co się tu wczoraj wydarzyło?- spytała, a kobieta z obrazu spojrzała na nią z politowaniem.
-Wiem i widzę wszystko, co dzieje się w tej szkole, moja panno. Hasło?
-Czyli nie widziałaś…- mruknęła do siebie dziewczyna- I nic niecodziennego i dziwnego nie widziała Pani wczoraj?- dodała głośniej.
-Cóż…- zaczęła wolno Dama, teatralnie rozglądają c się na boki, a Ginny poczuła, że traci tylko czas i cierpliwość.
-Widziałam tu pewnego przystojnego Ślizgona, a to dziwne, bo oni bardzo rzadko się tu pojawiają. Wydawał się zdenerwowany, ale zniknął równie szybko, jak się pojawił- dopowiedziała po chwili rzeczowo.
Ruda była zdziwiona tym, że Gruba Dama poszła jej na rękę, ale nie zamierzała jej jeszcze dziękować.
-I oczywiście Ty wiesz, kim on był, prawda?- spytała, ściszając lekko głos.
-Nie da się go nie znać- odpowiedziała, a Ginny poczuła, że coś jakby utknęło jej w gardle, co uniemożliwiało przełykanie.
-Ty też już wiesz…Tak, to był Blaise Zabini- dodała, a następnie, nie pytając o hasło, odsłoniła wejście do Pokoju Wspólnego Gryfonów.


 
 

6 komentarzy:

  1. Super rozdział :-)
    Czekam z niecierpliwością na następny!!


    mojeminiopowiadania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam coraz bardziej wciągam się w Twoje opowiadanie. Chociaż teraz tak zakręciłaś że już nie wiem co się stało Ginny i co jej zrobiono mam jednak nadzieję że to nie Zabini. Karola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba (: Część wyjaśni się w kolejnym rozdziale, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
      Pozdrawiam *:

      Usuń
  3. Harry naprawdę chce zostać w przeszłości? Hermiona i Draco będą musieli się mocno namęczyć, żeby go przekonać do powrotu. Gorzej, jeśli i Malfoy stwierdzi, że w tych czasach mu lepiej.
    Zachowanie Malfoy była okropne - ale zdziwiłabym się, gdyby zachował się inaczej. To byłoby dziwne, gdyby nagle zaczął się przyznawać do własnych uczuć.
    A co do Ginny - dlaczego tak łatwo udało jej się wyjść? Przez chwilę myślałam, że i ona przeniosła się w czasie a Gruba Dama zaraz powie jej, że to złe hasło. Blaise jest rozczulający.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powrót do domu nie będzie taki prosty dla Hermiony, chłopcy już o to zadbają ;_;
      Część sytuacji z Ginny i Blais'em wyjaśni się w kolejnym rozdziale, mam nadzieję, że się nie rozczarujesz (:
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam *:

      Usuń