~~Witam!
Kolejny dzień przyniósł ze sobą paskudną, deszczową pogodę. Hermiona Granger, siedząc w Pokoju Wspólnym Gryfonów nad wypracowaniem z Obrony Przed Czarną Magią, raz po raz wyglądała przez okno i przyglądała się ledwo widocznemu krajobrazowi za oknem. Gdy postawiła kropkę przy ostatnim zdaniu w wypracowaniu, uśmiechnęła się do siebie zadowolona z efektu swojej pracy. W tym samym momencie, do Pokoju Wspólnego wszedł Harry, wraz z Ginny, Ronem i resztą drużyny Gryffindoru. Pomimo zakazu gry w meczach ta trójka nadal trenowała z drużyną, by ich wesprzeć, pomóc i sprawić, by mimo takiego uszczerbku, jakim była strata trzech najlepszych zawodników, drużyna ta miała szanse na wygraną z uczniami z Hufflepufu. Po chwili Hermiona z piskiem zerwała się z kanapy, na której siedziała, bowiem obok niej usiadł Ron, ze względu na pogodę panującą na zewnątrz, mokry od stóp do głowy.
Mam dla Was tylko krótką informację, chciałabym podziękować każdemu, kto nominował mnie do Liebster Award i The Veratille Blogger Award, jednakże na tym blogu oprócz rozdziałów nie będą się pojawiały inne notki. Ale bardzo dziękuję ;)
Rozdział podyktowany trochę przez stres. Trzymajcie za mnie kciuki, jutro dowiem się, czy przyjęli mnie do wymarzonego liceum, uf.
~*~
Kolejny dzień przyniósł ze sobą paskudną, deszczową pogodę. Hermiona Granger, siedząc w Pokoju Wspólnym Gryfonów nad wypracowaniem z Obrony Przed Czarną Magią, raz po raz wyglądała przez okno i przyglądała się ledwo widocznemu krajobrazowi za oknem. Gdy postawiła kropkę przy ostatnim zdaniu w wypracowaniu, uśmiechnęła się do siebie zadowolona z efektu swojej pracy. W tym samym momencie, do Pokoju Wspólnego wszedł Harry, wraz z Ginny, Ronem i resztą drużyny Gryffindoru. Pomimo zakazu gry w meczach ta trójka nadal trenowała z drużyną, by ich wesprzeć, pomóc i sprawić, by mimo takiego uszczerbku, jakim była strata trzech najlepszych zawodników, drużyna ta miała szanse na wygraną z uczniami z Hufflepufu. Po chwili Hermiona z piskiem zerwała się z kanapy, na której siedziała, bowiem obok niej usiadł Ron, ze względu na pogodę panującą na zewnątrz, mokry od stóp do głowy.
-Idiota z Ciebie- warknęła i chwyciła szybko swoje
wypracowanie, by nie zostało pomoczone przez chłopaka.
-Radziłabym Wam iść się przebrać- dodała, zerkając na
Weasley’a i Harry’ego, który usiadł obok swojego przyjaciela. Na jej słowa
chłopcy tylko spojrzeli po sobie i zabrali się za rozpakowywanie czekoladowych żab. Dziewczyna, widząc to
westchnęła tylko głośno i ruszyła w kierunku schodów, prowadzących do
dormitorium. Gdy dotarła do drzwi sypialni dziewcząt z piątego roku zapukała
cicho do drzwi, a następnie gdy już usłyszała pozwolenie, weszła do środka, by
porozmawiać z Ginny.
Dziewczyny z piątego roku były jeszcze bardziej nieporządne
od tych z jej rocznika. Wszędzie walały się ciuchy, pergaminy, książki, pióra,
gdzieniegdzie bielizna. Hermiona skomentowała to wszystko jedynie przez
uniesienie brwi.
-Ginny jest w łazience, zaraz powinna wyjść- powiedziała
niska, sympatyczna dziewczyna, którą Hermiona znała jedynie z widzenia, a
następnie wskazała jej fotel by usiadła.
-Dziękuję- odpowiedziała jej starsza Gryfonka z uśmiechem.
Współlokatorka Rudej krzątała się jeszcze przez chwilę po
pokoju, a następnie rzucając do Hermiony krótkie „do zobaczenia”
zniknęła za drzwiami.
Pani Prefekt rozglądała się po otaczającym ją wnętrzu, gdy
drzwi od łazienki się otworzyły i do pokoju weszła jej przyjaciółka.
-Nie mam na nic siły- powiedziała rzucając się na łóżko.
-Uwierz mi Ginny, ostatnimi dniami mam to samo.
-Jak myślisz, może McGonagall biorąc pod uwagę tą pogodę,
przełoży nam tą dzisiejszą, ymm, wyprawę?- jakby na potwierdzenie słów Rudej,
ciemność widoczną za oknem rozświetlił piorun.
-Nie sądzę.. Powie pewnie coś w stylu, że przecież jesteśmy
czarodziejami- odpowiedziała jej, kręcąc przy tym głową.
Rozmowa w dormitorium trwała jeszcze przez jakiś, po którym
dziewczyny westchnęły jednocześnie i udały się do Pokoju Wspólnego, a stamtąd,
już w towarzystwie chłopców, ruszyli korytarzami zamku, kierując się do chatki
Hagrida.
Nim dotarli na miejsce musieli poradzić sobie z zacinającym
deszczem i błotem pod nogami, które spowodowało dwa upadki Rona i jeden
Hermiony.
Gdy znaleźli się na miejscu, Hagrid już na nich czekał.
Powitał ich z uśmiechem, i po wymianie uprzejmości cała piątka zaczęła
wpatrywać się w drogę prowadzącą do zamku, skąd oczekiwali przyjścia dwójki
Ślizgonów.
Blaise i Draco nie pojawili się jednak o umówionej godzinie.
Gdy nie pojawili się również dziesięć minut później, Hagrid, już zezłoszczony
odłożył łuk, który trzymał w rękach, i rzucając do Gryfonów, by weszli do jego
chatki, odszedł w stronę zamku.
-Cholerni Ślizgoni- warknął Ron, ściągając i wyciskając
przemoknięty płaszcz. Nie na wiele się to zdało, bowiem całe ubranie pod płaszczem
również miał przemoczone. Zmielił w ustach kolejne przekleństwo pod adresem
uczniów z domu węża i usiadł koło kominka, w którym Hermiona chwilę wcześniej
rozpaliła ogień.
-Może jednak dzisiejsza wyprawa nie dojdzie do skutku?-
zaczęła Ginny, ale na jej słowa pozostali pokręcili tylko głowami.
Po chwili usłyszeli podniesione głosy, wśród których
rozpoznali głos Hagrida, na co Ron, jego siostra i Harry wybiegli przed chatkę.
Hermiona zapobiegawczo zgasiła wcześniej rozpalony ogień w kominku i dopiero
wtedy wyszła.
-…mam nadzieję, że zachowacie się tak, jak powinniście.
Widzimy się tutaj za dwie godziny, w razie problemów wystrzelcie czerwone
iskry. Do zobaczenia.
Pani prefekt podbiegła zdezorientowana do Potter’a, a ten na
jej pytające spojrzenie wywrócił oczami.
-Idziemy razem z Malfoy’em, Hagrid będzie z Ginny, Ronem i
Zabinim. Lepiej się pośpieszmy- powiedział do niej, kompletnie ignorując,
stojącego w pewnym oddaleniu od nich, Ślizgona.
-Mamy wejść tam sami?- spytał lekko przestraszona dziewczyna,
spoglądając na Zakazany Las.
W odpowiedzi na to, jej przyjaciel tylko pokiwał głową, a
następnie ruszył w stronę lasu. Hermiona, której nie uśmiechało się pozostanie
samej, w dodatku podczas okropnej ulewy i burzy, szybko dogoniła Harry’ego.
Po wejściu na rozmokłą ścieżkę w lesie zwolnili swój krok. W
pewnym oddaleniu, za nimi kroczył dumny jak zwykle Ślizgon.
Hermionę zaciekawił fakt, że jeszcze ani razu nie uraczył
jej jakże uroczym określeniem „szlama”. Zastanawiała się, czy to dlatego, że
jego tak samo jak ją przeraża fakt spędzenia w Zakazanym Lesie dwóch godzin,
czy może Hagrid wyznaczył im jakąś dodatkową karę za spóźnienie. Być może Harry
coś wiedział odnośnie tejże kary, nie chciała jednak pytać się go, bo każde
słowo mógł usłyszeć niechciany chłopak.
Las przerażał trójkę uczniów swym ogromem i tym, że nie
mogli być pewni, czy nie zostaną zaatakowani przez jakieś zwierzę, lub inne
stwory zamieszkujące w tym lesie.
W pewnej chwili Hermiona wyciągnęła różdżkę i wyszeptała „Lumos”.
Jej śladem poszli jej dwaj towarzysze, także po chwili mogli bardziej przyjrzeć
się temu, co ich otaczało.
-Tylko nie too- usłyszał w pewnym momencie Harry, a sekundę
później poczuł, jak dłonie Hermiony zaciskają się na jego ramieniu. Wyciągnął
ręce i podtrzymał dziewczynę, która kolejny raz tego dnia poślizgnęła się na
błocie.
Mimo, że deszcz nie padał tu zaciekle, prawdopodobnie dzięki
olbrzymim i rozłożystym drzewom, ścieżka którą szli płynęła woda, tworząc
grzęzawisko.
-Wszystko w porządku?
-Tak, Harry dziękuję- powiedziała Gryfonka, próbując
oświetlić różdżką ścieżkę, którą szła, by uniknąć kolejnych ewentualnych
upadków.
-Czy Hagrid powiedział coś więcej na temat tego, czego mamy
szukać?- rzuciła do swojego przyjaciela, obracając głowę w jego stronę.
Nie było to przemyślane, bowiem gdy tylko przestała uważnie
przyglądać się drodze poślizgnęła się na śliskiej powierzchni. Machnęła rękoma,
chcąc zapobiec upadkowi, ale jedyne co dzięki temu uzyskała było to, że jej
różdżka wyleciała w powietrze i wpadła gdzieś w krzaki.
Gdy już miała zderzyć się z mokrą ziemią poczuła, że od tyłu
oplotły ją silne ramiona. Po chwili stała już na lekko trzęsących się nogach.
Obejrzała się do tyłu i napotkała spojrzenie Dracona, niemniej zaskoczone od
jej spojrzenia. Chłopak bowiem zadziałał instynktownie i nie do końca zgodnie z
własnymi przekonaniami.
-Dziękuję, Malfoy- powiedziała po chwili Hermiona. Bardzo ciężko było jej wypowiedzieć te słowa, zwłaszcza w stronę tego chłopaka, ale należały mu się podziękowania.
-Dziękuję, Malfoy- powiedziała po chwili Hermiona. Bardzo ciężko było jej wypowiedzieć te słowa, zwłaszcza w stronę tego chłopaka, ale należały mu się podziękowania.
-Lepiej uważaj, bo drugi raz Ci nie pomogę- odpowiedział
jej, a następnie wyminął ją i Pottera i ruszył do przodu.
-Zaczekaj!- zawołała nagle Gryfonka, na co obaj towarzyszący
jej chłopcy spojrzeli na nią zaskoczeni.
-Nie powinniśmy się rozdzielać- wytłumaczyła im- A ja
zgubiłam gdzieś tutaj swoją różdżkę- dodała płaczliwym tonem.
Draco skwitował to tylko cichym prychnięciem.
-Nie może leżeć daleko- powiedział Harry i zboczył ze
ścieżki, kierując się w dziwne rośliny, których nigdy wcześniej nie
widział.
-Nie powinniśmy też zbaczać ze ścieżki- warknął Draco, ale
ruszył za Chłopcem, Który Przeżył.
Hermiona szybko ich dogoniła, nie chciała bowiem zostać sama
w ciemności.
Ślizgon i Gryfon szli ramię w ramię, pomimo dzielącego ich
muru nienawiści. Rozumieli, że przez te dwie godziny zdani są tylko na siebie i
nie powinni ze sobą walczyć, przynajmniej podczas tych wypraw do Zakazanego
Lasu. Draco pomyślał, że o tym właśnie mówił Dumbledore i że zaledwie po pół
godzinie jego kary zaczynają ze sobą współpracować, ale gdy chciał powiedzieć o
tym Potterowi, ciszę panującą w lesie przerwał krzyk. Krzyk Hermiony Granger.
Obaj, jak na komendę odwrócili się. Dziewczyna stała tylko
kilka kroków przed nimi, ale nie miało to znaczenia. Powoli zbliżała się do
niej czarna poświata, przypominająca w swej konsystencji mgłę. Różniła się
jedynie kolorem. Po chwili jednak Draco uznał, że istnieje jeszcze coś, co
różni tą poświatę od mgły. Z tego, co zdawało się ich powoli otaczać, co cała
trójka zauważyła z przerażeniem, słychać było coś przypominającego szepty.
Ciche, ale wyraźnie dosłyszalne.
Hermiona zrobiła kilka kroków do tyłu, ale gdy poczuła, że
na coś wpadła, odskoczyła z krzykiem. Okazało się jednak, że tym razem krzyk
był zbędny, wpadła bowiem na Harry’ego. Gdy zdała sobie sprawę ze swojej
pomyłki, ponownie zbliżyła się do chłopaków tak, że stali teraz w jednej linii.
-Ktoś wie, co powinniśmy teraz robić?- spytał szeptem
Potter, spoglądając to na Hermionę, to na Dracona.
-Ja nawet nie wiem, z czym mamy do czynienia, a co dopiero,
jak mamy z tym walczyć- odpowiedział również szeptem Ślizgon, słychać było
jednak, że jest wściekły.
Oboje spojrzeli na dziewczynę, która miała lekko
nieprzytomną minę.
Malfoy chciał pomachać jej ręką przez oczami, jednak Harry, widząc jego zamiar złapał go za rękę i pokręcił głową.
Malfoy chciał pomachać jej ręką przez oczami, jednak Harry, widząc jego zamiar złapał go za rękę i pokręcił głową.
-Czarne mgły..- usłyszeli głos Hermiony, a po chwili jej
zduszony okrzyk.
Spojrzeli na nią pytająco, a gdy i ona spojrzała na nich,
dostrzegli, że jej oczy były lekko zasłonięte przez łzy.
-Czytałam o nich- zaczęła szeptem, a Draco miał ochotę
rzucić jakąś złośliwą uwagę, ale zdał sobie sprawę, że sytuacja jest poważna,
więc ugryzł się w język- To nie są zwykłe mgły, co pewnie już zauważyliście po
kolorze. Nie jest jednoznacznie wiadomo, czym tak naprawdę są. Jest jednak jedna
legenda, powtarzana z pokolenia na pokolenie, ta która według badaczy jest
najbardziej prawdopodobna.. Wierzycie w życie po śmierci?- spytała cicho, ale
gdy Malfoy chciał jej odpowiedzieć, Harry uderzył go w ramię. Ślizgon zrozumiał
wtedy, że było to pytanie retoryczne.
-Ja wierzę. Wierzę, że dusze zmarłych wciąż żyją. Są też
dusze potępione. Te, które nie mogą przejść dalej. Żyją zawieszeni między
światem żywych i umarłych. Im dłużej trwają w naszym świecie, tym większe
katusze przeżywają. Przykładem mogą być hogwardzkie duchy- Prawie Bezgłowy
Nick, Krwawy Baron, Szara Dama… Ale są też inne dusze. Te, które według legendy
zaprzedały się diabłu. Są mniej materialni od duchów, ale wciąż.. trwają.
Według tej legendy, gdy jest ich wystarczająco dużo są w stanie połączyć się w
coś, co nazywane jest Czarnymi lub Szepczącymi Mgłami. Był tam też fragment o
tym, że gdy się połączą, polują na nieskalane złem ludzkie dusze, które mają
pomóc im w staniu się czymś bardziej materialnym- przy tych słowach Hermiona z
przestrachem rozejrzała się dokoła. To, o czym opowiadała było realne, otaczało
ich z każdej strony- Inna legenda mówi, że istoty te są pożądane przez
czarodziei, gdyż są w stanie przenosić ich w czasie..
-Tak, jak Zmieniacz Czasu- wyszeptał Potter, ale dziewczyna
pokręciła głową.
-Jest to podobno o wiele bardziej niebezpieczne, nigdy nie
wiesz, gdzie trafisz i czy później będzie mógł powrócić do swoich czasów..
-Ale to tylko legendy?- spytał Draco, nie ukrywając swojego
strachu.
Żadne z nich już go nie ukrywało, gdyż zdawali sobie sprawę
z powagi sytuacji, w jakiej się znaleźli.
-W każdej legendzie jest ziarno prawdy- szepnęła dziewczyna.
Po chwili Potter, rozdrażniony bezczynnością, ruszył w
stronę mgły, by przyjrzeć się jej strukturze.
-Nie!- krzyknęła Hermiona i przyciągnęła chłopaka, łapiąc go
za kaptur bluzy, do siebie.
W tym samym czasie, w miejscu gdzie przed chwilą stał
chłopak pojawiła się mgła. Harry spojrzał na przyjaciółkę z wdzięcznością, ale
ona tego nie zauważyła.
-O mój Boże..- szepnęła- To się nie porusza.. To się
rozciąga.
Chłopcy rozejrzeli się i już po chwili musieli przyznać jej
rację.
Żadne z nich nie zauważyło, że ziemia w miejscu, gdzie
dotknęła jej mgła, zdaje się poruszać.
-Może powinniśmy wystrzelić wreszcie te głupie iskry?- warknął
Malfoy w stronę Hermiony.
-Wtedy się na nas rzucą, chcesz tego?- odburknęła mu równie
nieprzyjemnym tonem, co on.
Niechętnie po raz kolejny przyznał jej rację.
-O nie, nie- krzyknęła Hermiona, czując że grunt osuwa się
jej spod stóp.
Tym razem nie było to jednak wynikiem jej nieostrożności,
ale tego że ziemia, z powodu działalności mgły, porusza się.
Nim chłopcy zareagowali, Gryfonka leżała na ziemi, a jej
nogi tkwiły wewnątrz tejże mgły. Uczucie było takie, jakby weszła na boso w
śnieg. Co gorsze, uczucie to rozlewało się po całym jej ciele.
-Hermiona!- krzyknął Harry i podał jej rękę, chwilę później
jednak sam leżał na ziemi, z tego samego powodu, co Hermiona.
Draco spojrzał najpierw na nich, a później na swoją różdżkę.
-I tak za chwilę nas pożre- krzyknął do nich i uniósł
różdżkę w górę, a następnie wystrzelił czerwone iskry.
Chwilę później klęczał, zapierając się nogami o ziemię, i
jedną ręką trzymając rękę Potter’a, próbując wyciągnąć jego i Granger z mgły.
Na nic się to jednak zdawało, bowiem z każdej strony nadciągały niszczycielskie
istoty.
-Hej Weasley- szepnął cicho Blaise, nachylając się do Ginny-
Słyszałem, że rude są zawsze dobre w łóżku, to prawda?
„Jeszcze jedna taka uwaga, a go zabiję”, pomyślała
Ginny, która od dłuższej chwili znosiła przytyki Diabła.
-Jeśli się nie uciszysz, to przekonasz się, jak dobrze radzę
sobie z zaklęciami, po których nie pozna Cię nawet Malfoy- odwarknęła mu.
-Mmm, słyszałem też, że co rude, to wredne- szeptał jej do
ucha- Skoro to jest prawdą, to może to z tym łóżkiem również…?
Gdy Ginny wyciągnęła różdżkę, by rzucić na niego jakieś
zaklęcie, usłyszała głos Hagrida.
-Cholibka.. Chyba mają kłopoty.
Spojrzała w górę i również ujrzała czerwone iskry.
Świadomość, że Hermiona i Harry mają problemy sprawiła, że
nie oglądając się na resztę pobiegła w stronę, z której zauważyła iskry.
Hagrid, Ron i Blaise nie oglądając się za siebie, pobiegli
za nią.
Zatrzymała się w pewnym momencie, gdyż jak jej się zdawało,
dotarła na miejsce. Nigdzie jednak nie zauważyła przyjaciół, ani Ślizgona.
-Hagridzie..?- zwróciła się do półolbrzyma.
-Zobaczcie, co mam- powiedział grobowym głosem Ron.
-Przecież to różdżka Hermiony!- wykrzyknęła Ruda i powiodła
wzrokiem po zaniepokojonych twarzach współtowarzyszy.
Historia opowiedziana przez Hermionę jest naprawde świetna. Przede wszystkim niezbyt skomplikowana, przez co logiczna i zrozumiała.
OdpowiedzUsuńDraco udowodnił, że nie myśli. Prawda czy tylko legenda, naprawdę chciał to sprawdzać na własnej skórze?
Dziwne też wydało mi się, że zamiast uciekać albo walnąć w tę mgłę jakimś zaklęciem, Hermiona opowiadała im legendę. Niby trzeba wiedzieć z czym się walczy, ale zabrakło mi tutaj impulsywnych odruchów. Wiem, że z góry przesądziłaś o ich losie i nawet nie miałaś zamiaru pozwolić im uciec z tego lasu (ja też uwielbiam dręczyć moich bohaterów), ale jak na nastolatków zachowali się w zbyt opanowany sposób.
Cieszę się, że niebezpieczeństwem z Zakazanego Lasu okazał się Twój osobisty twór a nie na przykłąd jakiś wilkołak. Pomysł z Szepczącą Mgłą i podróżami w czasie jest o wiele ciekawszy.
Pozdrawiam
http://demelium.blogspot.com/
Cieszę się, że spodobał Ci się rozdział oraz że mój pomysł przypadł Ci do gustu ;) W dobie internet ciężko być oryginalnym i pomysłowym, dlatego tym bardziej mnie to cieszy.
UsuńDziękuję bardzo za miłe słowa i liczę na to, że kolejne rozdziały Cię nie zawiodą.
Pozdrawiam serdecznie ;)
fajny ten pomysł z tą mgłą ;D
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie : http://wspomnienia-smierciozercy.blogspot.com/
Miło, że Ci się spodobał ;)
UsuńWięcej Ginny i Zabiniego. Rozdział świetny ta legenda o duchach cudowna. Dodaj szybko nowy rozdział. Pozdrawiam Karola
OdpowiedzUsuńNa pewno postaram się wpleść wątek Ginny i mojego kochanego Blaise'a, o to się nie martw ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa : )